nie ufam nikomu - tomb lyrics
[nie potrafię już zaufania mieć
czemu tak jest tu, taki świat już jest]
nie ufam nikomu
nie ufam nikomu
bo żyje ja tak żeby żaden ziomek
już nigdy nie musiał mi pomóc
nie mów na mnie ziomuś
swe usta wyszoruj
bo żyje ja tak żeby żadne psy
już mnie więcej nie szukały w domu
nie ufam nikomu
nie ufam, nie ufam nikomu
nie ufam nikomu
bo żyje ja tak żeby żaden ziomek
już nigdy nie musiał mi pomóc
nie mów na mnie ziomuś
swe usta wyszoruj
bo żyje ja tak żeby żadne psy
już mnie więcej nie szukały w domu
nie ufam nikomu
nie ufam, nie ufam nikomu
ja już nie ufam nikomu
może nie znajduję już, ale wrogów też szukam i w domu
bo życie podsuwa mi co rusz te węże co zrobią mi dżungle z ogrodu
nie dają mi kurwy wyboru
ratuje rodzinę od głodu
a więc mi nie trujcie owoców
oddzielam ja grudy od prochu
selekcję jak chuj w białym domu
wy nie chcecie bossa tak jak te kurwy z odlotu
a tego co (?)
oddzielam ja ludzi od botów
dupy od szonów
k-mpli od robót
ja już chce mieć spokój
wkurwia mnie to już
i choć wenery ja nie miałem
to miałem od chuja kłopotów
przypałów, nie rucham, bo z bloku
służewiec, mokotów
oddzielam ja sztuki od połów
(?)
uber od złotów
nudę od sztosu
nie chce sztuczek, iluzji i dwóch różnych stołów
muszę brać ciebie na pół, gdy piłujesz się znowu
czujność na oku
wszystko co w zasięgu ja mam wzroku
no to obejmuje mój focus
nie ufam, nie ufam nikomu
nie ufam nikomu
bo żyje ja tak żeby żaden ziomek
już nigdy nie musiał mi pomóc
nie mów na mnie ziomuś
swe usta wyszoruj
bo żyje ja tak żeby żadne psy
już mnie więcej nie szukały w domu
nie ufam nikomu
nie ufam, nie ufam nikomu
[ja raczej nie ufam im
ja k-mpli nie szukam dziś]
nie dam się oszukać, przecież to boruta
jebać czy to k-masz
nie masz czego szukać
teraz już cię tu odpulam
ludzi swoich mam
gruby w głowie plan
musi się udać
psuć mi to chcesz
a mówisz to co ja
mógłbym chcieć słuchać
póki frazes trwa
mógłbyś dojść na sam dół
bym też upadł
(?)
wyjdzie to w premium, fałszywe tny
na minę by pchnęli
minę, chociażby na chwilę błysnęli
na wyjebki cweli
na (?) czy kredyt
(?)
chyba inaczej na (liście by?)
by wieźć do lasu, najdziksze tereny
na pizdę, do gleby
ryja mi na dół za przyziemne cechy
by skrzydła podcięli
byleby zająć grawitację ziemi
to ich priorytety
by dla odmiany się niczym zajęli
bym to docenił
byłby przynajmniej pożytek z nich wtedy
innych uśmiechy
niszczą i ranią jak czyjeś sukcesy
nigdy nie wierzyć, nigdy nie ufać
i nigdy, już nigdy już nic z tym nie zmienić
[nie ufam nikomu]
jebać polski rap, najlepszy raper w polsce
dziwko
Random Song Lyrics :
- флойдович (floydovich) - ленина пакет (lenina paket) lyrics
- new day (live from movistar arena buenos aires, argentina) - alicia keys lyrics
- i just named this you - ay3demi lyrics
- witnessing red - prada desperado lyrics
- it’s a crazy game - oscar auliq-ice lyrics
- only human (tributo a p-white) - r4s uan lyrics
- can someone hear my heart - pete carlson lyrics
- like this - sha ek lyrics
- юность (youth) - somewell (artist) lyrics
- di na saluhin - hev abi lyrics