future of car industry - skillile lyrics
znów po nocy wstaje z wyra, znowu wszystko się zaczyna
znowu głodny, niewyspany, bo znów śniłem o akina
już nie mogę z tym wytrzymać, chcę się tylko dobrze wyspać
znów to samo się powtarza, tak jak bieg w kółku chomika
padnięty robię śniadanie, bardziej je rozwijam z folii
postęp techniki przyspiesza, ja się czuje jakbym zwolnił
transport z pracy zamówiony, bo tak bardziej się opłaca
bardziej ucieszyła by mnie, po chodniku ta przechadzka
wiezie mnie jak zwykle pralka, brzmiąca trochę jak suszarka
doczekałem się tych czasów, wiezie mnie tesla bez prawka
wysiadam znowu samotnie, brak gadania taksówkarza
pod drzwi korpo podstawiony, przelew chipem to zapłata
idąc pustym korytarzem, wszyscy w kompy swe wpatrzeni
biuro bardzo schludne miejsce, nie znajdziesz żadnej zieleni
email dostaje od szefa, projekt mam do zmontowania
z wiadomości tej wynika, reklama jakiegoś auta
patrząc w pliki mogę stwierdzić, jezus maria znowu alfa
brak twin sparka, zamiast tego silnik boscha jak wkrętarka
później lecę do opery, bilet mam od k*mpla z pracy
eighty six t*shirt zobaczył, przywołał te dawne czasy
pod biuro podjeżdża tesla, prędko w drogę wyruszamy
przez szybę widzę bilbordy, gdyby znowu nie kłamały
“z ulicy na tor” mordo śmieszy mnie to hasło
bo gdy spojrzysz prawdzie w oczy, idee twe piękne zgasną
lecąc szybko ponad miastem, obserwuje społeczeństwo
wszyscy bardzo zabiegani, jazda w ciszy me przekleństwo
ostatni zakręt w podróży, zaraz przylecę do celu
opera to gmach ogromny, ludzi też tam będzie wielu
błądząc chwilę po budynku, hala “jz” tam mój występ
wchodzę po niewielkich schodach i zajmuję swoje miejsce
obserwując scenę główną, wjeżdża tam powoli skyline
słychać tylko sześć cylindrów, ryk z wydechu oraz turbo
chwile po nim wjeżdża diablo i to nie “wyścig o wszystko”
bardziej chodzi tu o lambo, cylindrów ilość parzystą
chwilę później wjeżdża mazda, rx*7 piękna, zgrabna
brzmienie z rury wydechowej, silnik w*nkla niezła gratka
po tym długim przedstawieniu, padnięty wracam na chatę
dziesięć jest już po północy, no bo aut tam było masę
lecąc sobie pustym miastem, myślę jak tam było fajnie
opuściłem gmach opery, tak jakbym opuścił narnie
wracając na klatkę, kluczyk nie w stacyjkę a w drzwi wpada
znów nie mogę ich otworzyć, zapomniałem że skan palca
z trudem wchodząc do mieszkania, witają mnie cztery kąty
z foli rozwijam kolację, mimo że nie jestem głodny
szybki look na wiadomości, merc wygrywa wyścig pralek
czemu mnie już to nie dziwi, przeciwnikiem był huawei
kątem oka widzę laptop, projekt “r6” tam otwarty
odpalam i padam jak trup by przywołać dawne czasy
Random Song Lyrics :
- rec real - daez lyrics
- héz rassek (english version) - brut-son lyrics
- realization - emilio rojas lyrics
- sole nero - maic check lyrics
- i want u - icejjfish lyrics
- smokin' spruce - boy cl0ut lyrics
- newport music - retch lyrics
- situations - del the funky homosapien lyrics
- est - boots lyrics
- ventilate - zay mack lyrics