lirikcinta.com
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

zabijamy się dla cyfry ii (acapella) - pih lyrics

Loading...

zabijamy się dla cyfry ii (acapella) lyrics
[zwrotka 1]
to, gdzie się rodzisz, dzieciaku, nie wybierasz
urodziłeś się w rodzinie, która swoich pożera?
czas nie przysypie tego pyłem zapomnienia
to o skradzionych, pięknych chwilach i wspomnieniach
w życiu brak miejsca osobistym sentymentom
wszystko trzeba traktować z rezerwą
jest jednak kilka momentów, gdy zabija ci duszę
odczuwasz je jak żadne na własnej skórze
to wtedy, kiedy hajs jest dla bliskich jak rzecz świeta
gdy z rodziną wychodzisz najlepiej tylko na zdjęciach
kiedy ktoś, komu ufasz, skrupułów nie ma
jedna ręką daje nic, drugą bezcenne odbiera
nie jesteś pewny tego, przypuszczasz, a czas leci
w końcu rzeczywistość wychodzi ci naprzeciw
spoglądasz na ich dłonie, a na nich plamy
pieniądze nie śmierdzą, odór gromadzi sie nas samych

[refren x2]
czasem zbieg zdarzeń jest zbyt szybki
nie widzisz, jak ktoś bliski zabija cię dla cyfry
nikt nie powiedział “w życiu będzie lekko”
ale na ziemi ocierać się o piekło?

[zwrotka 2]
operacje plastyczne nie zmienią niczyjej metryki
tak jak rykoszety nie złamią praw balistyki
mimo że to świat, w którym szczerość więdnie
prawda jest najcenniejsza, używa się jej oszczędnie
ci, co są najzdrowsi, najgłośniej jęczą
a leniwe żłopy mówią, że ich ręce leczą
jego rozpoznasz, bo te chwile nadal żywe są
żaden sen nie zakrył tego obrazu mgłą
pamiętasz? wychowywali cię jego rodzice
pytałeś się, gdzie jest? wyjechał za granice
(normalka) w domu, gdzie się nigdy nie przelewało
pieniędzy łatwą ręką nie wyrzucało
gdzie każdy dzień to od życia musztra
a miłość mimo tego i tak niewyprana z uczucia
zamykasz oczy, wszystko sobie przypominasz
nie pomoże ci morfeusz tylko morfina
płacz i łzy jego mamy
każdy grosz oszczędzany, odkładany
“babciu, dla kogo są te z jedzeniem paczki?
czemu listonosz przynosi złe listy do naszej klatki?
czemu? czemu? jeszcze raz – czemu?”
minęło kilka lat, parę jej wylewów
pukanie do drzwi, powrót do życia z celi
jego przeszłość dla rodziny tłem, nieposzlakowana biel
[przerwa]
(zabić)
dla pieniędzy chcesz zabić?
dla pieniędzy chcesz zabić

[zwrotka 3]
każdemu musi być dana druga szansa – to oczywiste
wkrótce splot wydarzeń obalił prawdy wieczyste
idziesz do niego skąpany w deszczu
przed drzwami czujesz aurę zła w powietrzu
pierwsze kroki, pod butami pękają krwistsze
by w biele prześcieradła owinięty leży, kona
oczom nie wierzysz, twarz splamiona szkarłatem
agonia, drżące ręce, spojrzenie martwe
szept ulatuje jak para z zimnych ust
przeżyje? da radę? wyczuwalny puls
telefon, karetka, on prosi o papierosa
w myślach modli się, żeby między wami pozostał
wylizał się, sądziłeś – wszystko będzie dobrze
nie każdy to wytrzymał, wkrótce pierwszy pogrzeb
kochasz go nadal, ale miłość się sp*cza
od niego pierwszego słyszysz, że przestępstwo popłaca
nienawidzi tych, od których ma wsparcie, pomoc
w ciągłej pogardzie, niejedna z awanturą noc
brzemię można nosić, gdy na ciebie spada
ale nie można znieść tego, gdy najbliższych się okrada
to gorsze niż zdrada, wstyd z czasem nie przejdzie
zasypiając tego problemu się nie pozbędziesz
z bliska to zobaczyłeś, było ponad twoją siłę
stratę, ból, brud życia jednym haustem spiłeś
[refren x2]
czasem zbieg zdarzeń jest zbyt szybki
nie widzisz, jak ktoś bliski zabija cię dla cyfry
nikt nie powiedział “w życiu będzie lekko”
ale na ziemi ocierać się o piekło?

[zwrotka 4]
wiesz, że tak myśleć, to ciężki grzech
wyprułby żyły, by nie płynęła w nich ta sama krew
nie możesz oddychać tym samym co on powietrzem
krzywdy nie pójdą w zapomnienie – będą wieczne
póki bije serce, nic tego nie zmieni
nie wyprzesz się korzeni, nie usuniesz skazy
jednego jesteś pewien – nie musisz o tym marzyć
ta historia po raz kolejny się nie wydarzy
masz 2002 – minął czasu szmat
łzy pozostawiły po sobie słony ślad
skurwysyn nabity przez los na życia pal
czy ci go żal? — (nie) — bo się nadział za szmal
chodzą są słuchy, że poważnie się stoczył
wczoraj trzymał się ciebie jak cień, więc mówić nie ma o czym
pamiętasz, jak wiatr biednym wieje w oczy
a takich jak ona ziemia nie zabiera, nosi

[refren x2]
czasem zbieg zdarzeń jest zbyt szybki
nie widzisz, jak ktoś bliski zabija cię dla cyfry
nikt nie powiedział “w życiu będzie lekko”
ale na ziemi ocierać się o piekło?

Random Song Lyrics :

Popular

Loading...