lirikcinta.com
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

nie jest tak źle - peel motyff lyrics

Loading...

[verse 1: grz]
smutne, zapłakane oczęta jak głowa ścięta
patrzą na zło tajnego agenta
to wciąż nie zdobyty punkt zła bronią go
przeszkadza grząski grunt bunt w sercach
los jako płatny morderca wysyła swych żołnierzy
bieda i ból ze snajperki mierzy
hejnał zaniedbania słychać z ulicy nie
mariackiej wieży uwierzysz?
matka noworodka pobiła za to że wypiła
ta historia się nie śniła, telewizja ją
przedstawiła narodziła się nienawiść
trudno wychować łatwiej zabić
dziecko nie bawi się w piaskownicy a w
miejskiej dziczy pośród smutku i piczy
na diabelskiej smyczy życzy się mu spokój
na stoku wolności miłości radości lepszej
przyszłości mosty z kruchej konstrukcji
które budują ludzie sztuczni to dla nich
ucieczka lecz już pełna prochu beczka
to wybór pełen ryzyka a grzech zamyka kolejnego
brzdąca do zachodu słońca czeka na ojca jak na
kolcach cały w stresie i spogląda mu w kieszeń
lecz tata nie miłość, a wódę znów niesie
w tym kawałku tylko tymi słowami cię pocieszę

[chorus]
nie jest tak źle choć mogło by być lepiej
z ciężkim żalem tę biedę się klepie
w oku się kręci słona łza
wciąż nie możemy wygrzebać się z dna

[verse 2: lui]
dwadzieścia jeden lat już przeżyłem i przez ten czas
dwa światy zobaczyłem wiele sukcesów i rozczarowań
ekscesów kilka i złych postępowań lecz
gdy ojciec mówił ucz się synu ucz słuchałem go
bo to musiał być klucz jego nadzwyczaj wyśmienitej
p-ssy i do szczęścia w życiu czyli do niezłej kasy
na wczasy i na rodzicielską miłość zawsze
wystarczająco rozwiązań było ale ten balet jednak
szybko się skończył dzieciak miał ojca a teraz go
brak i niby rozum ten sam to w sercu wrak nawet
gdy twarde było jak stalowy track tylko fart
pomógł przetrwać deszcze więc matko ojcze wreszcie
zajmijcie się swym dzieckiem

[chorus]

[verse 3: grz]
biedactwo o strach to jedyne twe bogactwo
zbyt wiele już zgasło młodych świec dziecko jak rzecz
wyrzucana pomiatana karana za nic zdani na samych
siebie potrzebują też i ciebie bo szczęście się
grzebie i jak ciemna chmura na niebie wydrapują swą
iskrą uczucia w zapomnienia drzewie w ulewie przemocy
czy chcesz czekać aż kolejna dziecina się stoczy, aż
zboczy na bezdroża, opatrzność boża wybudowała loże
lecz nie dla wszystkich loża, groza to gwiazda
przedstawienia tych najmłodszych których kręci ziemia
dość cierpienia, dość karcenia, dość męczenia
najmłodszego pokolenia, dość uczenia kłopoty
tak mówi g r z z peel motyff
więc do roboty zrzućcie z ramion dzieci kłopoty
zwiększcie obroty dla istoty która zamieszkuje obojętności
groty i nie dla floty czynić się to starajcie dajcie
co najlepsze macie, a doznacie uczucia które zło wyklucza
a zresztą jak wam nie wstyd dwudziestolatek was poucza

[chorus]

[verse 4: lui]
kolejna z domu ucieczka z białym prochem teczka
na tamten świat wycieczka dziecka tak nie może
być
mały ej naucz się żyć i tyć w doświadczenia jak
kim chcesz być fakt szkoda, że często los taki
przykry, że nie tylko w ruandzie sąd na ciele
wykrył rany u dziewczynki i u chłopca lub że
ojciec potrafił zabić za browca no nie
trzeba coś zrobić z tym aby malec się śmiał i
spokojnie śnił, marzył o karierze i też by mógł
żar nienawiści zamienić w lód wiem potrzebny cud
żeby życie jak miód było słodkie polskiej
młodzieży milenium dlatego pytam kto znajdzie
lekarstwo czy rodzice czy to rzetelne państwo

[chorus]

Random Song Lyrics :

Popular

Loading...