lirikcinta.com
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

expose - nawaj/barto'cut12 lyrics

Loading...

jak minął rok ziom? – coś więcej kwitu w prawdzie
lecz widziałbyś w tym swag, gdybym liczył go w ugandzie
wciąż lekkie kredo i nie, że spłacić merca
a najdroższe kamienie to te co spadły z serca
gdy nie zjebałem spraw co kładły na barki ciężar
i zajebane wcześniej nocy nie dawały przespać
poza tym trzydziecha na pesel bierze cel
póki co się uśmiecham macham jej jak jfk
nostalgia chwyta, lecz wciąż to chyba prolog
też przestań mordo na okrągło wciskać ziomom
było lepiej przed laty – jaki słodki gawiędziarz
tak cię wkurwiają daty se kopnij w kalendarz
sam lekko szpakowaty gram polski undeground
i składam bo mogę, a do żor i jęstrzebia
gdy wpadam jest ogień tak śląski powerbank
musi kitrać wungiel wiesz, to łatwopalny sh*t
mówię „daj zone jakiś bit”, on zawsze mocny na bębnach
gdzie wbijam się do topki tych małoznanych ksyw
ta gra wymusza pośpiech, bierz ziom i rzucaj kostkę
na polu twych popisów coś ciągle chuja rośnie
to daj mi więcej godzin w dobie, to sobie życzę tylko
mam pannę, dom, pracę* bynajmniej biznes hiphop
nie przed majk, a pod kołnierz wjazd, aby z żyćkiem wyszło
tam muszę świecić ryjem – jak ten x*man cyklop
dziwko! rzucę se jak ci bogatsi w melaninę
lub biali co zaczęli na young zmieniać ksywę
niby gonią stany – sponio – ale sk!lli nie dowidzę
może pójdzie łatwiej ponoć nie trza silić się o wizę juuuuż
też chcę flow – z kierunkowym na ny
lecz cały czas w ten front podwórkowy pcham pejzaż
gdzie fura z czwartej ręki, po chuja wartej pensji
gdzie brak wakacji marzeń, a szukanie tańszej wersji
gdzie w pół wymarłe chęci, by tych ze startem lepszym
jeszcze gonić więc wkuriowny tylko pogardę ślesz im
kto wygryw – kto przegryw, w tym wszystkim najważniejszym
byleby być flexin i pewnie też znasz tych
co najniższa krajowa a buty za pół koła
obraz mają zatuszować jakby wjechały na ryj!

ref
dobra dawaj bro, bo na stół raport stawiam
nawaj kot słusznie gada, swój chłop trza mu nalać
ciągle działam coś, przebić z gównem się staram
choć w próżnie ten hałas, tak ten punkt jest dla nas
bo gdy wracam do pierwszych demówek nadal
czuję że tamten nawaj to wciąż ten sam gość!
a przynajmniej, gdy z majkiem se wbija wyśmiać scenę
lub wiecznie niewyspany nie ma czasu być raperem
a przynajmniej, gdy z majkiem se wbija wyśmiać scenę
lub wiecznie nie wyspany..

wyjdę z ziomem i na zdrowie, po gawędzie jebniem setkę
se przekminimy życie tak bez pudru, bez kotar
gdy ci co na świeczniku coś nie świecą intelektem
nie dziw więc że na salonach wciąż panuje ciemnota!
widząc jak nas rucha rząd tak mnie nachodzi refleksja
że niebawem amber gold będą wspominać jak eisa
się śpieszmy kochać zus i pln zanim zginie
kitraj hajsy znajdź se azyl i niech żyje czarny rynek
to jest prosty rap, co chcesz homie zrobisz sam
też już dosyć mam tych ciągłych złotych rad
trzymaj fason, trzymaj gardę, trzymaj dystans
to życie chwyć za gardziel, na odmułkę wypłać liścia
wbijaj chuja w hejty wrogom deptaj po odciskach
ty sorry, brak mi kończyn, a się jeszcze bym chciał wyszczać
yo, znajdę drogę i to wrzucę pod numer
żaden pleja lecz znam duszę podwórek
yo, rap dosłownie wszedł mi z tuszem pod skórę
i jak dla mnie zbyt często oszukuje swą naturę
chcę tu mięsa w tekstach, a mam kurwa derby biedy
i znów łapię gula gdy z trybun słyszę propsy
to samo uczucie, co nachodzi wtedy kiedy
czytam o wege, a mamula mi dokłada pyszne klopsy
yo! beka, beka, ale sktycie mam pewność
że znów warto wjechać ze szlifem na klejnot
tu najłatwiej mi coś wynieść na zewnątrz
i gdy stoję przed majkiem wiem że żyję na serio
to ważniejsze niż fejm czy wlot na backstage
by z innymi bić pięć se śniąc bajęczkę
złudzenia mają wagę, która może kiedyś miażdżyć
polecam zdać se sprawę, że nie jesteś aż tak ważny!

ref x2
dobra dawaj bro, bo na stół raport stawiam
nawaj kot słusznie gada, swój chłop trza mu nalać
ciągle działam coś, przebić z gównem się staram
choć w próżnie ten hałas, tak ten punkt jest dla nas
bo gdy wracam do pierwszych demówek nadal
czuję że tamten nawaj to wciąż ten sam gość!

a przynajmniej, gdy z majkiem se wbija wyśmiać scenę
lub wiecznie niewyspany nie ma czasu być raperem..

Random Song Lyrics :

Popular

Loading...