trashtalk - koro (pl) lyrics
[zwrotka]
wpadłem po uszy w bagno i widzę samą bieliznę
nawet się nie starałem, ale wszędzie taki syf jest
czas trochę spraw przemyśleć i się nie wczuwać przez chwilkę
sprawdźmy jak sukcesywnie, to wszystko zmierza nigdzie
czy coś w tym kraju się dzieje, prócz rapu, freak fightów i marszy dziwności? (hajs)
jeszcze pandemia, czy lewandowski, albo komentarze od połowy polski
niby kładących się z myślą, czy prędzej zabiją szefa, czy on ich zwolni
ale i tak wiedzą jak usprawnić rządy
i zjednoczyć kadrę lepiej od sousy
by to zrobili, lecz piwo w promocji
squid game na netflix, a pakiet się kończy
i trzeba by w końcu kupić se słownik
a pod łóżkiem znaleźć pasek do spodni
a chuj, co mi tam szkodzi, dam zobacz więcej
i sprawdzę co będziе w przyszłości, kurwa
kapela przy tym to norbi
okej, nie ocеnię dilera po blancie
każdy powinien mieć drugą szansę
choć tusk (***), w sumie nieważne
wolę mieć w tracku monetyzację
dobra, już patrzę, może rozwinie się gadka, coś mądrego tam czeka
nie no, walić, to temat “rzeka” i ta przy ściekach
w sumie to mogłem się tego spodziewać, choć i tak nieco jestem zaskoczony
o starym to idzie wybronić, gorzej jak cisną się po profilowym
nie wiem co ich w tym tak kręci, hmm
rotacja dzbanów jak w kole garncarskich
przed monitorem się tak produkują, co to robótki ręczne w świecie wirtualnym?
a tylu się bawi w hejtera, chcą znokautować gwiazdę rusneta
i w sumie mają czas kminić obelgi, stojąc do nich po zdjęcia w kolejkach
ciut hipokryzja tak szczerze, równa mniej więcej wadze godlewskiej
czy obietnicą rządu dzielonym przez zapowiedzi raperów po kresce
dobra, to może zły przykład, bo to w sumie daje nam jeden do jeden
coś jak zestawić polaka, co miażdży scenę z upadającym zachodnim raperem
tak się kurwa wyprzedza jak poker, kompletnego bezmózgowia
a po co się spieszyć, czasy są zmienne, jak mówiła, nie wiem, babka z angola?
zmienia się mental na blokach, sposób w jaki chcą nami sterować, czy moda
choć bardziej wraca do starej, o której każdy zapomniał, jak syn maradony
jedni kminią gdzie wystartować, wybór jest duży, nie tylko freak fighty
image to zjebiesz na setki sposobów, pytanie jak tam zasięgi i like’i
jak masz za mało, to się nie załamuj, nie tak od razu rzym został spalony
propsuj hejtowanych, hejtuj propsowanych i lada dzień ruszą powoli
i nie podejmuj na chłodno decyzji, instynkt wyłącznie influencerski
jak zaczniesz bić się z myślami, obudzisz rozsądek i walka by trwała bez przerwy
a picie z myślami w tych czasach, to w dużych rękawicach i boksie do rana
więc po co tak kalkulować? jak nie wyjdzie, zawsze jest gala najmana
tak, wiem, trzeba otworzyć głowę, ale facet z kobietą dają se w mordę
to się hamuje, a nie promuje, jeszcze będąc na co dzień ojcem
w ognistej branży, wziąć weteranów, a nie tylko kminić czy show jest dobre
kartky to robił zanim było modne, a coś nie widzę by dymił na konfie
coś się dopiero zaczyna, boję się co będzie za parę lat
typ za pobicie kobiety, prócz wyroku będzie prowadził swój bilans walk (i walka o pas)
kurwa, moment, było o zmianach, a trochę zboczyłem w ruinę
kończąc, freak*fighty mają minusy, choć też plusy, bo z rybą się biję
tak, więc, drudzy kminią czy przejść na tiktoka, a inni płaczą, że wiocha
mimo, że te szklanki w oczach, co mają, to i tak te o których piszczy leosia
kwestia czasu, nie ma, kurwa, ratuj, nawet głusi już słuchają rapu
a szkoda dzieciaków, bo za moment się nie obejdzie bez mentalnego temblaku
w sumie nie rapu, a trapu, czytam “hip*hopu” teraz to ciężko określić
jak orientację młodzieży, co im media zdążyły banię rozpieprzyć
ale są pozytywy, jak w testach, gdy przez chwilę nie schodzą maseczki
chuj, że się świat cały jebie do reszty, wiesz jaki jest hajs za te torebki?
kołczowie wymiękli, indywidualiści siedzą na fejsie zebrani w grupach
książkę też trochę ciężej ojebać, bo ludzie mają ad*blocka na tube’ach
śmieszne były te populizmy, na przykład * by nigdy nie mówić nigdy
ale już mówiąc, że nigdy nie powiesz “nigdy”, na starcie mówisz, że nigdy
weź, idź z tym, to się nie sprawdza, przynajmniej u mnie jak patrzę po latach
też zawsze myślałem, że nigdy nie będę rapować, a teraz to zgrywam kozaka
a może nawet tak się stoczysz, że powiem, git, że jesteś, daj suba i łapa
chyba, że ci nie siada, to jeb się, robię co kocham, a ty wypierdalaj
drapię się w dyńkę, bo kminię co będzie dalej, nim pójdę do piachu
i chyba zostało mi tylko się przebrać w halloween, za ducha czasu
straszy jak chodzę po domach, słyszę odgłosy z youtube’a kanałów
jeszcze wróciłem z pustymi rękoma, mówiąc na wejściu “cukierek lub rapuj”
czasem jak patrzę na to tak z boku, myślę czy może dać sobie spokój
święty nie jestem, też nie raz paliłem się ze wstydu na popiół
wszystko pędzi jak twój wujek bimber, czasem odwali się coś w amoku
a teraz to tyle na raz ogarniam, aż zapomniałem jak wygląda ogół
na pozór mógłbym zmienić te drogę, lecz jak prowadzę monolog po zmroku
zawszę zasypiam na myśl o alternatywach, co w razie czego są z boku
więc chyba się jeszcze chwilę pobawię, póki cierpliwość mam do idiotów
a na dziś to wszystko, bo muszę zawijać na rozmowę w trashtalku
Random Song Lyrics :