figaro - kiślasty lyrics
stronię od pozerów zapisuje stronę
dobre, koniec
powiem, lub nawijane to na mikrofonie
z jointem, gnojek
mam tak silną wolę, więc nie wolę z tobą gadać
mam znów ją na stole i lecimy tam na katar
myśli będzie ostro, no bo kręcę na nią bata
myśli pędzą non stop, escobar mnie tam zaprasza
a ja idę na bar * bardzo chciałem śpiewać tańcząc
i czuje na bank * banknot, to nie śmierdzi randką
stówa joint brat * bank roll, ja nie płacę kartą
maliny, rabarbar * to młody kokos z matką
idę z duża siatką, czy stworzę sam tu raj
nie biegają z klamką, ich styl to samuraj
ciągle z luźną gadką, no i w życie się nie wczuwam
wiśnie peruwiańską, popijam sokiem z grejpfruta
olałbym to dawno, lecz wchłonęła twoja niunia
kurwa mocno stało, a nie stało się nic w sumie
stoję dzisiaj twardo, bo nie jestem zgonem
biorę, co jest
gonię, te marzenia, a się nie rozdwoję
skądże, okej
pastrami, wcinam sobiе plastrami
dzisiaj jak słońce * znikam za chmurami
mam kamyk z tych okolic niagary
widzę znów drogę, chodź jest za górami
nie patrzę na dupy z wielkimi cyckami
wszędzie żywe trupy, ręce rozkładają sami
a ja ciężko pracuję, by stać się szlachcicem
by nie pracować i zwiedzać całe życie
żyłem jako bankrut i nie równo w garnku
stąd tyle awantur, dzisiaj cel nie frankfurt
siedzę sobie w parku, nie wbijam na dark room
huta wita bratku, muszę odżyć czas już
lecieć i w sumie już czas na ciebie
poczytałbym sobie, jakbym chciał nowinki wiedzieć
twój becel się nie zgadza, mówi nie, nie
życie to nie spowiedź, w konfesjonale nie siedzę
wojen tyle wszędzie, kiedy moja kolej?
bronie, swoje
czołem bracia, dziś wypije wasze zdrowie
dolej, troszkę
myśli znów pędzą za piękną havaną
na szyi figaro, a w mordzie cygaro
dzisiaj znów tęsknie, za moją nirvaną
brak stresu na rano, akcji nie nagrano
nerwy stalowe, a pełno korozji
na terminalu mówię, że jestem z krakozhi
po wernisażu sumień, chodzę wciąż pogodny
na festiwalu gburem, znów dostaje dzikiej korby
nie mam czasu dla nikogo, bo sam żyję swoim życiem
zmarnowałem go na pogo, ludzi widzę, a nie liczę
szydzę i wydaje coraz więcej
niedługo założę wydawnictwo pieniężne
jem kolacje na śniadanie w porze obiadowej
bo ptaków śpiew znowu nie dał mi zasnąć
mam wakacje w orleanie ciągle swojej w głowie
a brudny lęk mnie zamykał na miasto
Random Song Lyrics :
- lamamadelgonzales - guccirktm lyrics
- ama de casa - ecos del rocio lyrics
- stick together - kristina train lyrics
- câncer cobain freestyle - yungahegao lyrics
- mr. bojangles - the nitty gritty dirt band lyrics
- carretera - tulsa lyrics
- annihilated - dzc lyrics
- what you mistake for madness - false accusations lyrics
- teth - vaervaf lyrics
- dear momma - danimal lector lyrics