miara nieprzebrana - egzegeza lyrics
[intro]
miara się nie przebrała (o nie)…
miara się nie przebrała (o nie)!
[zwrotka 1]
pytam
jaką miarą zmierzyć metr, skoro to jest wymysł ludzi?
jaką miarą mierzyć świat, skoro wszechświat jest tak duży
stop! za duży… stop! stop, powróćmy
jaką miarą mierzyć czas, skoro on nas zmierzy z góry?
jak obliczyć długość fali, skoro ona nie ma końca?
skoro nie ma końca, to nie mówmy o początkach, w środkach
nie ma boga? jego nie ma w waszych głowach
jeśli mógłbym was kreować, to na pewno nie za taką potwarz
stoją dzieci i szukają odpowiedzi
jak tu zmierzyć te cząsteczki niewidzialne dla niewiernych
jak policzyć ludzkie lata, skoro całe wieki
sami mędrcy, stali wściekli i gapili się w bezkresy – biedni
było kilku filozofów, owszem było
żaden nie wpadł, że fizyczność może ograniczać widok, miło
jeden to powiedział, nie chcę go oczerniać
oczerniać miłość, która płynie z bieli serca? przestań
zmierz mój styl, długość życia zmierz
weź pod uwagę tylko, że nikt nie wie co to śmierć
czy też życie poza nią
widzę poza to co nazywacie przeterminowaniem mięsa, stop!
ten telegram przecież może nie mieć końca
to zależy już ode mnie kiedy rozłączę ci kontakt, o tak
już za chwilę będziesz odliczał sekundy
jak sekundant, który stoi z pistoletem, wiecznie sm-tny
jak obliczyć prędkość kuli, która przeszywa istnienia
może przestańcie obliczać samobójcy bez sumienia
jaką miarą objąć trójkąt, który jest wpisany w kwadrat
a do tego prostokątny! czy to jest w ogóle skala?
żaden symbol nie przeliczy tak wszechświata
jesteś wpisany w jej kwadrat, dajcie spokój, toż to farsa!
jak obliczyć prędkość światła to już wiecie
ale wiedzieć a zrozumieć, to jak przeciąć czasoprzestrzeń
czas i miejsce – oblicz mi naprędce gdzie ja siedzę
mogę ci już podpowiedzieć, otóż jestem we wszechświecie
na planecie, przed komputerem, przyjaźnię się z drzewem
nie chcę mu wyrywać liści, żeby nie udusić siebie
i tak mierzę wzrokiem takty, tak ty patrzysz się już blady
ściany mają wielkie uszy, ale przecież nie znasz miary
wolność tomku w twoim domku, bo u niego to pisałem
skoro twój dom moim domem, to ja w nim dla ciebie bratem
zapomniałem, że mam miarę, którą zmierzę twe zasługi
długi rosną głupim, mądry wrasta w wiarę, zrasta z rajem
[outro]
pada mi bateria, muszę kończyć
ostatnie słowa
egzegeza to geneza odkryć
jestem bozon, transportuje mnie magellan w dźwiękach
odkrywamy makrokosmos, mikrokosmos dawno przepadł
zanim powstanie epilog, znów staniesz na równe nogi
abyś zobaczył tą sagę, muszę pożyczyć ci oczy… i uszy…
i mózg! bo za mądry jesteś! dla kreatora
ty… 179 centymetrów kreacji
zapamiętaj, pożyczę ci!
duszę
egzegeza, księga życia, księga pierwsza
Random Song Lyrics :
- coragem do guerreiro - birro lyrics
- leyla - mesto lyrics
- let me learn - krayzie bone lyrics
- kohavim - כוכבים - dean rephal mor - דין רפאל מור lyrics
- resolutions - complete lyrics
- banaliteter - benal lyrics
- mexicanos in the carro - n'land clique lyrics
- vuv filma - mc van lyrics
- bullet proof - b dynasty lyrics
- spectre - scriptz lyrics