lirikcinta.com
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

kilka minut przed - dono lyrics

Loading...

[zwrotka 1]
samochód, droga krajowa, głośna muzyka
ciepło w kabinie, koleś pomyka
w planach robota, odebrać papiery
spóźniony przyspiesza, gdy na dno kariery
na drodze dzieci idą ze szkoły
poboczem śpiewają chór wesoły
przyszedł sms, poślizg, fikołki
zabrał przez moment nieuwagi aniołki
widywana na wybiegu z gwiazdami w szeregu
z lukratywnym kontraktem, sława stała się faktem
uroda oryginalna z orlim nosem
chociaż z sesji czarowała figurą, włosem
okładki, weekendy, mody stolicy w paryżu
przyciągnęła sprawcę, zakradł się w pobliżu
nóż przyłożył, kazał się rozbierać
do tej pory po tym gwałcie pani ciężko się pozbierać
wiodła zgodne religijne życie
to są zagrożenia życie w show*biznes elicie
jej koleżanka miała inny przypadek
kolega ojca, nowy kochanek * radek
świadomość, rozsądek wiruje w pralce
telefon był, trzymać ciąg rozmowy w ładowarce
zaślepiony w obcych ramionach z młodą płynie
zbrudzony szoruje w przysznicowej kabinie
jeszcze kilka sekund przed myślał o rodzinie
zanim nie wsadził tak po prostu tej dziewczynie
[refren]
kilka minut przed, house w głowie
tysiące pytań, na której sam nie odpowie
po co to było w jednej chwili
oni właśnie tego dramatu doświadczyli
próbujesz uciekać, szukasz uwolnienia
jedni odeszli, inni pragną wybaczenia
koszmar trwa, coś uciekło
nigdy, nigdy, nigdy więcej, to piekło

[most]
nigdy więcej, nigdy więcej
nigdy więcej, nigdy więcej
nigdy więcej, nigdy więcej
nigdy więcej, nigdy więcej

[zwrotka 2]
niepowodzenie zawodowe, zerwana umowa
zmęczony nie masz już siły zaczynać od nowa
kombinujesz jak wyjaśnić to w domu
czujesz, że zawiodłeś, nie zabrałeś spadochronu
droga powrotna poważnie się dłuży
rano był plan kupić z ogrodem dom duży
co z kredytem, co z kartą, jak ją spłacę
nie miałeś porażki w ogóle na uwadze
powrót skończył się na dachu, to był poniedziałek
a w środę już w piachu śmiertelny upadek
piękny wieczór z burbonem, kielon za kielonem
parkiet, kobiety, wygłupy, balety
spotkała się paczka, spotkanie po latach
wspominki o starych pozaszkolnych eskapadach
w upojeniu chwyciłeś jedną za tyłek
po chwili na ziemii najgorsza z pomyłek
na parkiecie wylała się krew za twej głowy
po kilku dniach straciłeś możliwość mowy
napastnik chciał tancerce zaimponować
znał ją z osiedla, próbował filtrować
los chciał, że znalazł się na linii ekscesu
odsiaduje wyrok, koszmar tego okresu
od słowa do słowa, od przepychanki do bójki
niestety nie ma ingerowania w powtórki
runął świat, runęły marzenia
alkohol częstym twórcą zdarzenia
[refren]
kilka minut przed, house w głowie
tysiące pytań, na której sam nie odpowie
po co to było w jednej chwili
oni właśnie tego dramatu doświadczyli
próbujesz uciekać, szukasz uwolnienia
jedni odeszli, inni pragną wybaczenia
koszmar trwa, coś uciekło
nigdy, nigdy, nigdy więcej, to piekło

[most]
nigdy więcej, nigdy więcej
nigdy więcej, nigdy więcej
nigdy więcej, nigdy więcej
nigdy więcej, nigdy więcej

[zwrotka 3]
jeszcze przed momentem stał tu szpital był
park, błyszczały wystawy
jeszcze przed momentem
przed czymś obcym były obawy było tu cicho, bezpiecznie
rozrywkowo
czyste wody, dobre słychać było słowo
nagłe błysk, zadrżała ziemia
głośny huk, całe miasto w gruzach
[most]
nigdy więcej, nigdy więcej
nigdy więcej, nigdy więcej
nigdy więcej, nigdy więcej
nigdy więcej, nigdy więcej

[wyjście]
w imię ojca i syna i ducha świętego. amen
miej boże wszystkich w opiece

Random Song Lyrics :

Popular

Loading...