obrachunek moralny - chada lyrics
[intro]
-siemanko, chada z tej strony
-no siema, co tam, jak tam?
-kurwa, u mnie to jest elegancko, co u ciebie?
-no dobrze, jem obiad powiem ci spóźniony
-no i?
-no i nic, kurwa i siedzę na kwadracie
-układa się pomyślnie?
-dobrze, dobrze, dobrze
-hee, no dobra mordeczko
-no, a u ciebie gites?
[zwrotka 1: chada]
jeszcze jakiś czas temu moje życie było klęską
wszystko dzieciaku przypominało szaleństwo
rozbite małżeństwo, kłopoty z prawem
cii, zdaj sobie z tego sprawę
psy z rana zabierały mnie z domu
lecz nigdy nie mówiłem dla kogo, co i komu
taki przejebany etap
wałki, rozboje i kradzieże po sklepach
wszystko nie tak, coraz większe bagno
na tych ulicach, które nadzieje kradną
ja i problemy jak jedno ciało
czasem bywało, że się żyć odechciewało
byłem naiwny, wspólnik mnie przewalił
sam sobie winien, nie to żebym się żalił
grunt się palił, musiałem się ukrywać
jeśli cię zawiodłem to proszę wybacz
[refren: ten typ mes]
to nie jeden z tych typów, którzy mówią a, nie mówią b
jest nieźle, twierdzą, że im źle
to nie jeden z hipokrytów, co niby ma kontrolę
a czwarty dzień z rzędu dzieli kreski na stole
to jeden z nielicznych, dla których rap
to autobiografia, zbiory prawd
i wiem ma historię z hardcorem w tle
tego właśnie lubię słuchać, więc chada nawinie
[zwrotka 2: chada]
to chwila prawdy, o tym ten kawałek
przepraszam tych, których zawiodłem i oszukałem
ciężkie brudy ciężko jest pozmywać
powiesz – tak bywa, ja nic tu nie ukrywam
noce na dołku – chuj z takim życiem
mówię, co myślę teraz tu na tym bicie
te wszystkie chwile znów powracają do mnie
bywało ciężko, chciałbym o tym zapomnieć
alkohol, w chuj narkotyków
dziesięć miesięcy na jebanym odwyku
pih’u mi mówił – koleżko, weź się ratuj
grube pieniądze wydane na adwokatów
w moich oczach nie zobaczyłeś strachu
z peją bmw rozjebane po pijaku
rodzinny dom – wciąż mnie tam nie ma
ostatnie słowa, jakie pamiętam to – do widzenia
[refren: ten typ mes]
[zwrotka 3: chada]
teraz jest pięknie, spełniam marzenia
nie idę drogą, która prowadzi do zatracenia
człowiek się zmienia, trzeba w to wierzyć
idę po swoje, biorę, co się należy
wita mnie dom, a nie szpitalna sala
pamiętam to do dziś, to powraca w koszmarach
nie wszystko po mnie spływa
wszystkie skandale zamiatam je pod dywan
moje życie to moja sprawa
pamiętam dni, kiedy nie miałem z kim porozmawiać
dziś te chwile to wspomnienie
kiedyś trzymałem z ludźmi, z którymi nie powinienem
[refren: ten typ mes]
tekst – rap g*nius polska
Random Song Lyrics :
- too many lovers - randy meisner lyrics
- goodbye (caustic remix) - crashfaster lyrics
- best life - eight9fly lyrics
- of maggots and crosses - nullentropy lyrics
- all i know - d liva lyrics
- care at all - columbus lyrics
- entrez m'sieur dans l'humanité - jacques dutronc lyrics
- hollow heart - where oceans burn lyrics
- incomplete - caliban lyrics
- königin - rosenstolz lyrics