emisja spalin (igs remix) - abradab lyrics
[zwrotka 1]
tak, ten rap to zbiór prawd o życiu
lecz nie aż tak żebym był spryciuch
po odkryciu ich sam żyję tak bym
dostosował się do własnych maksym
wielkie prawdy? z tymi to nie problem
szczerość – bez pogardy mówię gdy niedobre
większość lubi jechać po kimś tak jak w siodle
zmienność – przez to nowy ktoś obrywa ciągle
oczy, by widziały muszą być otwarte
to czy ty dostrzeżesz mała prawdę zgadnę
kroczy dab przez miasto z sobą ma ferajnę
tłoczy płyty tak jak ludzi po zieloną kartę
tak jak star trek wróci po czasie
myśl, co gubi się jak komórka zasięg
byś rozpoznał ten styl po hałasie
abra d.a.b. drugie solo będzie w trasie
k-44 ten skład mych kolesi
on nie rozpadł się tak jak sowieci
i choć nie wszystko złotem jest co się świeci
my szlifujemy flow, bo szykujemy show yo
[refren]
tak ten rap to subiektywna prawda
bez dyrektyw na obiektywny wariant
efektywna dotychczasowa karma
nie do korekty gdy dyktuję standard
[zwrotka 2]
tak ten rap to mój na prawdy klaser
fakt, że rzadsze są dla mnie rarytasem
te odważne mają styl jak hunderw-sser
lipy nie ma, bo dab jak bm-a trzyma klasę
maniak – robię ten rap naście wiosen
cwaniak mógłby myśleć, że gonię za ciosem
postęp zrobię tylko gdy pójdę za ciosem
zapierdalam, a jak, bo mam szybki procek
to co wniosę to mój własny kierat
niezależnie do kogo on dociera
ja bezsprzecznie unaocznię to teraz
jestem świeży jakbym właśnie wyszedł od fryzjera
bo to jest muzyki i techniki tandem
łeb pełen idei mam jak dachy anten
czep się nadziei, że po kolei mam
ten rap robi sceny jakby pisał je sam dante
[refren]
tak ten rap to subiektywna prawda
bez dyrektyw na obiektywny wariant
efektywna dotychczasowa karma
nie do korekty gdy dyktuję standard
tak ten rap to subiektywna prawda
bez dyrektyw na obiektywny wariant
efektywna dotychczasowa karma
nie do korekty gdy dyktuję standard
[bridge]
yo, d.a.b
[zwrotka 3]
tak, ten rap, on traktuje wciąż o tym, że
reprezentuje mnie jak mój totem
i wiesz kto połapie się w gąszczu mych ocen
ten miał to na mapie jakby był huncwotem
potem swym to ja pracy nie okraszam
tak koniecznym gdy harujesz u augiasza
i choć dla mnie rym to jak dla zwierzęcia pasza
to zwierzęcym rzadko bywać mi się zdarza
i ja się powtarzam lepiej dwoić się, a nie spać
będą przychodzić jeszcze prosić bym przestał
kto chce biadolić nie ma szans bym go nie zlał
rap trzeba robić, a pierdolić piedestał
i tapczan on to dobry jest, ale dla psa
kiedy brzuch se napcha i suce daje klapsa
ja mam czas, nic nie dusi mnie jak astma
i nie zmusi mnie żebym skrócił to co wzrasta
raz, dwa, raz, dwa po raz piąty czaisz?
trzy wspólne jointy i drugi solo palisz
czy to strawisz? atakuję polskę jak stalin
abra d.a.b., zapisz – emisja spalin
[tekst i adnotacje na rap g*nius polska]
Random Song Lyrics :
- what's the matter baby? - dinah washington lyrics
- famosinha do instagram - mc bin laden lyrics
- the boy who fell - oliver daldry lyrics
- flow - armac lyrics
- peace of mind - knox peyton lyrics
- this girl - devilman lyrics
- be with you translated in english - 악동뮤지션 lyrics
- politik - umse lyrics
- más que nada - oder? lyrics
- lili marleen - baustelle lyrics